21 stycznia 1945 r. z Pawłokomy, wsi z 2/3 większością ukraińską, nieznany bliżej oddział porwał 7-13 Polaków. Po porwanych słuch zaginął i uznano ich za zabitych. Polacy oskarżyli o tę zbrodnię UPA a o pomoc w zbrodni – ukraińskich mieszkańców Pawłokomy.
Przez następne dni napięcie w Pawłokomie i okolicach tylko rosło. Polacy za pośrednictwem księży greckokatolickich bezskutecznie apelowali do Ukraińców o wskazanie miejsca pochówku porwanych. Zabito ukraińskiego sołtysa miejscowości.
Polacy z Pawłokomy zaczęli apelować do władz powiatowych o interwencję w sprawie wyjaśnienia losu zaginionych. Zebrania w starostwie zamieniały się w wiece, na których wypominano Ukraińcom ich uprzywilejowanie podczas okupacji niemieckiej oraz dokonane na Polakach zbrodnie. Szczególnie aktywni byli w tym uchodźcy z Wołynia. Zaczęto obawiać się, że OUN i UPA przenoszą rzezie do spokojnego do tej pory powiatu brzozowskiego. A w samej Pawłokomie było co najmniej 50 znanych członków i sympatyków OUN.
Działania te, poza aresztowaniem przez MO kilkunastu Ukraińców, nie przyniosły żadnego skutku. Ukraińcy wciąż milczeli. W związku z tym doszło do narady mieszkańców Pawłokomy, miejscowej samoobrony i przedstawicieli poakowskiej partyzantki. Zdecydowano o ukaraniu Ukraińców za domniemaną zbrodnię. Polacy wynieśli się ze wsi.
65 lat temu, rankiem 3 marca 1945 r., nie napotykając oporu, oddział Józefa Bissa „Wacława” wraz lokalnymi samoobronami zajął Pawłokomę. Tam Polacy dokonali selekcji wśród Ukraińców i część z nich rozstrzelali. Przez egzekucją każdemu z Ukraińców zadawano pytanie na temat losu zaginionych. Nikt nic nie wiedział.
Według wersji polskiej zabito 80-150 ukraińskich mężczyzn a kobiety i dzieci wygnano. Według wersji ukraińskiej zabito 300-500 osób bez względu na płeć i wiek. Ukraińskie szacunki budzą wątpliwości. Wydaje się, że prawdopodobna jest liczba 150 zabitych. Prawdy możemy dowiedzieć się jedynie jeśli dojdzie do ekshumacji zbiorowej mogiły w Pawłokomie.
Przebieg zbrodni pokazuje, że zabici Ukraińcy nie mieli nic wspólnego z porwaniem z 21 stycznia. Przecież gdyby wiedzieli, w obliczu śmierci, dla ratowania życia wyjawiliby tajemnicę, co stało się z porwanymi Polakami, nieprawdaż? Zginęli więc niewinni ludzie a ich śmierć nakręciła tylko spiralę odwetu.
Chcę dodać jeszcze jedno: nie można usprawiedliwiać zbrodni dokonanej w Pawłokomie ani wcześniejszymi krzywdami Polaków, ani też porwaniem z 21 stycznia, nawet jeśli dokonał tego oddział UPA (a nie NKWD, jak twierdzą Ukraińcy). Bo czy tak usprawiedliwiając, nie autoryzujemy podobnych matactw i relatywizacji stosowanych przez nacjonalistów ukraińskich dla wybielania zbrodni OUN i UPA?
foto ze strony Gazety Wyborczej
Prezydenci Kaczyński i Juszczenko w Pawłokomie, 2005 r. Na uroczystościach ku czci ofiar UPA prez. Kaczyńskiego nigdy nie było. A tylko 3 marca 1945 w woj. tarnopolskim zginęło 60 osób. O nich nikt nie pamięta.
Komentarze