Szczerze martwię się o naszego przyjaciela, prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę. Miłość potrafi ranić, szczególnie jeśli jest ślepa. Strona polska kierowana taką doń miłością, ostatnio co rusz wystawia go na trudną próbę. Niedawno prezydent Kaczyński zaciągnął go na uroczystości z okazji rocznicy masakry w Hucie Pieniackiej. Jak bardzo wstydził się tych obchodów Juszczenko, niech świadczy fakt, że oficjalna strona prezydenta Ukrainy do ostatniej chwili zapowiadała... “roboczą wizytę na Lwowszczyźnie” a po uroczystości wydała lakoniczny, niewiele mówiący komunikat. Ani słowa o pojednaniu i tym podobnych bzdetach… Ale cóż biedak mógł zrobić? Nie przyjechać – nieładnie, przyjechać – też źle, bo nie na takie klimaty panuje dziś moda na Ukrainie, szczególnie tej zachodniej. Dziś obwiesza się Lwów plakatami ku czci SS Galizien (która “broniła Ukrainy” w Hucie) a nie zawraca sobie głowy jej ofiarami.
Teraz Juszczenkę czeka może i jeszcze gorsza próba ze strony miłującego go na zabój sąsiada. Nieświadomy chyba ukraińskich realiów i poglądów Juszczenki Katolicki Uniwersytet Lubelski zdecydował o przyznaniu mu doktoratu honoris causa z okazji 440-lecia unii lubelskiej. Cóż to za faux pas! Jakże ten biedny Juszczenko będzie musiał się nagimnastykować, by na własnym podwórku ukryć lub wytłumaczyć fakt przyjęcia tak wątpliwego zaszczytu! Wszak on, pilny uczeń tamtejszej nacjonalistyczno-komunistycznej historiografii, unię lubelską uznaje niechybnie za początek polskiej okupacji Ukrainy! Jakże mu przyjmować taki (dys)honor?
Juszczenko woli obchodzić inne rocznice – tu w 2008r. w Korsuniu. Źródło: oficjalna strona Prezydenta Ukrainy.
Jest okazja, by pomóc Wiktorowi Juszczence. Środowiska kresowe i kombatanckie wystosowały list protestacyjny w sprawie przyznania mu honorowego doktoratu przez KUL. Treść listu publikuje na swojej stronie ks. Isakowicz-Zaleski, pod listem można się podpisywać. Kto wie, może dzięki temu uda się odwołać tę ambarasującą uroczystość.
Wybawmy Wiktora Juszczenkę od kłopotu!
Komentarze